Dzisiaj moje stanowisko pracy jest rozproszone pomiędzy 2 miejsca:
- Biurko, wraz ze sprzętem i otoczeniem. (stanowisko nr 1)
- Kawałek podłogi z rozłożoną matą, „beretem”, piłką do automasażu i wałkiem (stanowisko nr 2).
Poniżej ich opis.
Stanowisko nr 1

Na stanowisku nr 1 wykonuję właściwą robotę: „klepię kod”, debuguje, piszę dokumentację, tworzę prezentacje, czytam logi i blogi – słowem wszystko, co jest właściwe roli programisty. Robotę wykonuję albo na siedząco – używając do tego krzesła z IKEA lub piłki gimnastycznej; albo na stojąco – korzystając z opcji podnoszenia biurka.
Mam laptopa na podstawce oraz monitor – oba urządzenia na odpowiedniej wysokości (prawie, zobacz PS). Monitor zewnętrzny mam niemal „na wprost twarzy” – tutaj wykonuję główną pracę; a laptopa, lekko z boku – używam go jako monitor pomocniczy. Są tam aplikacje, na które zerkam od czasu do czasu – np. Slack albo Spotify.
Korzystam też z kilku narzędzi na komputerze (używam MacBooka), które wspierają moją pracę:
- minutnik (Horo lub e.ggtimer.com), żeby kontrolować upływ czasu;
- prosty notatnik do „trzymania” bieżącej TODO listy oraz bieżącego notowania, żeby utrzymywać dyscyplinę pracy;
- narzędzie do szybkiego przenoszenia okien pomiędzy monitorami – jak zaczynam zbyt długo “patrzeć w lewo”, szybko przenoszę daną aplikację z laptopa na główny monitor (Rectangle).
Stanowisko nr 2

Na stanowisku nr 2 wykonuję pracę, która wspiera „właściwą pracę”. Pracuję wg metody Pomodoro:
- 25 min skupionej pracy na stanowisku nr 1,
- potem 5 min przerwy – jak najczęściej na stanowisku nr 2,
- po 4 cyklach dłuższa przerwa – 10-30 min.
Co robię na stanowisku nr 2? Rozciągam czworogłowy uda i zginacze bioder, piłką rozbijam (lub fachowo mówiąc mobilizuję) spięte kaptury i pośladkowy, wałkiem rozmasowuję pasmo biodrowo-piszczelowe albo mięśnie grzbietu. Czasem po prostu ćwiczę pozycję neutralną i zwyczajnie się rozciągam (neutralną ćwiczę tak czy siak co rano). Oczywiście wybieram sobie jakieś jedno, dwa ćwiczenia – tyle jestem w stanie zrobić w krótkiej przerwie.
Czasem stanowisko nr 2 “rozszerza się” na klatkę schodową albo osiedle, na którym mieszkam (lub inną okolicę, jeśli pracuję w coworkingu albo kawiarni) i po prostu idę na szybki spacer lub biegam po klatce schodowej. Te aktywności zwykle odbywają się w dłuższej przerwie.
Stanowisko nr 1 i 2
Mam też 2 narzędzia, które wykorzystuję na obu stanowiskach: sportowe buty, zegarek z krokomierzem.
Na stanowisku nr 1 buty sportowe zapewniają minimum amortyzacji dla moich stóp w pracy stojącej (nie mam maty przeciwzmęczeniowej, na której mógłbym pracować boso). Zegarek z kolei informuje mnie wibracją o długim okresie bezruchu, co jest dla mnie wskazówką, że czas się poruszać i „nabić trochę kroków”.
Dzięki temu jak mam zorganizowane stanowisko nr 1 i stanowisko nr 2, pracuję efektywniej, z większą satysfakcją i świadomie przeciwdziałam różnego rodzaju przewlekłym bólom (czy to w odcinku lędźwiowym kręgosłupa, w paśmie biodrowo-piszczelowym czy karku).
Brzmi skomplikowanie?
Być może…dla mnie już nie jest – to jest mój styl pracy.
Nie stało się to jednak z dnia na dzień – to wynik wielu lat ewolucji tego, jak pracuję, różnych eksperymentów, zdobywania wiedzy i nieocenionej pomocy fizjoterapeuty – mojej żony. Miałem też to szczęście, że środowiska, w których pracowałem, wspierały zdrowe podejście do naszego fachu – np. w krakowskim biurze Erlang Solutions, gdzie pracowałem przez wiele lat, miałem dostęp do biurek z regulowaną wysokością (dzięki!).
Moje zainteresowanie tematem zdrowego podejścia do pracy siedzącej i motywacja do wkładania dużej energii w to, jak pracuję, wynikają z kilku rzeczy – poniżej lista tych najistotniejszych:
- Aktywność fizyczna była dla mnie zawsze ważna, a praca siedząca w tradycyjnym ujęciu jest jakby na drugim biegunie.
- Dotknęła mnie “kontuzja” pasma biodrowo-piszczelowego wyłączająca mnie z biegania i chodzenia po górach. Powodem tej sytuacji było nierozciąganie mięśni, które „sztywnieją” podczas długiego siedzenia.
- Kiedy zacząłem pracę nad pierwszym poważnym projektem na pełen etat, zauważyłem, że po pewnym dłuższym czasie pracy doświadczam tzw. “mindfucka” (stan, w którym zadajesz sobie pytanie – co ja właściwie tutaj próbuję zrobić?). Głównym narzędziem, które mi z tym pomogło była technika Pomodoro oraz narzędzie do zarządzania zadaniami org-mode.
- Niemożność poradzenia sobie z irytującymi bólami w okolicach lędźwi, gdzie znowu przyczyna tkwiła również w tym, jak siedziałem (m. in. przekorygowana postawa utrwalająca hiperlordozę).
Czy osiągnąłem ideał?
Z pewnością nie, być może jest on nie do osiągnięcia. Bo przecież moje ciało i jego potrzeby się zmieniają – zarówno w aspekcie fizycznym (starzeje się) jak i psychicznym (mój mózg również ulega zmianom).
Mam natomiast w planie kilka eksperymentów. Są wśród nich:
- wykorzystanie krzeseł barowych,
- praca na bieżni,
- klawiatury ergonomiczne,
- praca siedząc na podłodze, np. w siadzie skrzyżnym.
A jak wygląda Twoje (prawie-)idealne stanowisko pracy?
Jeśli chciałbyś poznać 12 Zasad Zdrowego Siedzenia opracowanych przeze mnie i Alę, pobierz nasz ebook.
—
PS Alicja zwróciła uwagę, że laptopa nie mam na odpowiedniej wysokości, ponieważ środki ekranów nie są na równych wysokościach. Jednak nie to ustawienie nie generuje u mnie problemów – o ile rzeczywiście laptop służy jako monitor pomocniczy.
PPS O systemach rozproszonych mówię też tu.
Obraz w nagłówku: William Iven on Unsplash.
Cześć,
a jaka jest Wasza opinia na temat pracy na leżąco?
Wojtku, Alicja krótko o tym wspomina na webinarze w okolicach 1:15:10.
Jednym zdaniem: może to być krótka alternatywa siedzenia, ale na dłuższą metę nie jest to pozycja zachęcająca do ruchy czy zmiany pozycji – a chodzi o to, żeby stanowisko było otwarte na ruch.
Jak dla mnie za mało dbasz o wzrok. Jasna ściana za ekranami stanowi zbyt mocne tło. Lepsza byłaby szara. Czy masz w zasięgu wzroku duża zieloną płaszczyznę na której mogą odpocząć oczy? Nie taką wściekle żarówiastą jak narzuta na sofie. Najlepiej użyć roślin, bo potrafią oczyszczać powietrze.
Główny monitor być może ma zbyt mały kontrast – to wcale nie oszczędza wzroku. Oba monitory mają różne jasności i kontrast. Jak z temperaturą barwową? Koniecznie podniósłbym laptopa wyżej. A co z myszką ergonomiczną, np. pionową?
Jeszcze kilka aspektów:
– sztuczne oświetlenie: jakość, barwa i (tak!) dźwięk oświetlenia
– położenie ekranów względem okna i oświetlenia
– włączanie sztucznego oświetlenia wieczorem / w nocy: czy nie tworzysz za dużych kontrastów?
– wilgotność powietrza (spojówki)
– czystość powietrza
– świeżość powietrza
– hałas
– oświetlenie
– brzęczące zasilacze
– połączące się kable pod nogami
Artur, dzięki za wartościowy komentarz. Oświetlenie i sprawy z tym związane świadomie pominąłem – będzie na inny post. Kable są ogarnięte 🙂
Zwróciłeś natomiast moją uwagę na hałas i powietrze – to temat do analizy.
Myślę o zakupie biurka regulowanego elektrycznie z pamięcią wysokości i deski balansującej do tegoz biurka. Dodatkowo przydałby się „obraz z mchów”, czyli taka ramka ścienna z roślinami do zapewnienia zieleni i właściwej wilgotności.